Aktualności

Otwarcie stada: 22.09.2015r.

Pogoda: liście drzew zdążyły już trochę pożółknąć. Temperatura znacznie się obniżyła, częstym zjawiskiem jest ostatnio drobny deszcz. Najwyższe szczyty gór są już pokryte cieniutką warstwą śniegu.

wtorek, 22 września 2015

Follow your common sense

Lineart by LeoNoy.dA.com | design by me | Dapplepaw by me
Dapplepaw  (w wolnym tłumaczeniu Pstrokata Łapa)| 1,5 roku | Samica | Córka pary Alpha

  • Charakter
To młoda samiczka, na pozór dumna i odrobinę zarozumiała. Niedawna śmierć jej dziadków wpłynęła na nią znacznie, zdarza się, że zmienia się w milczącego obserwatora, z którym zwyczajnie nie da się nawiązać komunikacji. Mówi się, że wraz z sierścią odziedziczyła po nich również i charakter - niezwykłą mieszankę opanowania i chłodnego gniewu, który choć dodaje sił (wraz z adrenaliną) nigdy nie przesłania osądu sytuacji.

Tak mówią starsi. Musisz jednak wiedzieć, drogi Autorze, że ta niemal dwuletnia samiczka nie weszła jeszcze w pełni dorosły wiek, więc ma jeszcze pstro w głowie. Na kogo wyrośnie? Okaże się.
  • Wygląd
Dappy odziedziczyła kolor sierści po dziadkach. Patrząc na jej szarawą matkę i czarnego ojca, ciężko jest zresztą dojść do innych wniosków!
Cały jej grzbiet pokrywa srebrna sierść, o ciemniejszych, tak zwanych dymnych plamach na karku i pomiędzy łopatkami. Im bliżej spodu jej ciała, tym jaśniej, przez beże i brązy aż po biele.
Znaki szczególne:
- Jasnoniebieskie ślepia
- Ciemnobrązowa plama na lewym oku i pojedyncze plamki na łapach
- Plamki różowej skóry na nosie (prawdopodobnie pokrywają całą jej skórę)
- Brązowe poduszki, pokryte licznymi jasnymi i ciemnymi plamkami (skąd wzięło się jej imię)
  • Pozycja w hierarchii
Jest córką pary Alpha, choć wciąż za młodą, aby uwidoczniły się u niej jakiekolwiek zdolności. Aż do rytuału, w czasie którego młode wilki otrzymują ducha przewodnika, nie posiada również żadnej ważnej funkcji w oficjalnej hierarchii.
  • Umiejętności
Brak, lub jeszcze nie znane.


7 komentarzy:

  1. Basior siedział przed jaskinią wpatrując się w linię lasu. W końcu podniósł zad i ruszył niespiesznie przed siebie. Robiło się coraz później, słońce już dawno zaszło za horyzontem, a Dapplepaw nie wróciła jeszcze do domu. Miał nadzieję, że Shadi jeszcze tego nie zauważyła i już nie zaczęła się zamartwiać o jej nieobecność. Chwilę mu zajęło zanim złapał trop córki i zaczął za nim podążać. Jego masywne łapy zapadały się w ściółce, nie zależało mu na tym, żeby iść bezszelestnie. Wszedł do jednego z tuleni na wzgórzach, gdzie zapach młodej był silniejszy. Szedł nie przyjmując się ciemnoscią w której i tak względnie dobrze widział. Nagle ktoś na niego wpadł. Odruchowo zrobił krok w tył. - A więc tutaj jesteś...- Mruknął cicho lustrując ją bursztynowym spojrzeniem. - Jesteś spóźniona. - Dodał jeszcze pochylajac się nieznacznie w jej stronę. Nie sądził, że z taką łatwością ją znajdzie. Zakodowal sobie w głowie informacje, gdzie to jego córka przesiaduje, kiedy jej nie ma.
    | Bae.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dapplepaw miała już swój wiek. Miała także swój rozum, ale najwyraźniej jeszcze zbyt często o tym zapominała. Tu znajdowała dla siebie zadanie Shademith: musiała nauczyć swoją córkę myślenia. Nie chodziło o to, że Dappy nie wiedziała, jak odpowiadać na różnego rodzaju pytania; wiedzę teoretyczną młoda miała całkiem niezłą, bo o ile praktyki małych dzieci się nie uczy, to opowiadać wszystko ze strony teoretycznej można. Lepsze to niż wymyślanie miliona bajek, w które dzieciom łatwo jest uwierzyć, a że Avirra opowiadała Shadi jedynie kilka legend, te szybko się wyczerpały. Chodziło raczej o podejmowanie decyzji lub panowanie nad sobą. Shademith, jako Alpha, a wcześniej główna szamanka, dobrze wiedziała, jak ważne jest opanowanie. Miała szczerą nadzieję, że Dappy pójdzie jej śladem i również zostanie szamanką. Kontakty z duchami wymagały ogromnej samokontroli. Nie można się takiego ducha przestraszyć, bo nigdy nie wiadomo, na jakiego trafisz; jeden po prostu zniknie, drugi spróbuje Cię uspokoić, a trzeci wykorzysta sytuację. Wypędzenie ducha z czyjegoś ciała nie jest najłatwiejszym zadaniem i mało który szaman jest w stanie tego dokonać. Pomińmy zresztą duchy; opanowanie przydaje się także w walce! Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Czasem trzeba przełknąć na chwilę całą złość i coś chłodno przemyśleć, żeby dalsze poczynania miały sens.
    Właśnie tego próbowała nauczyć Dappy, machając ogonem, do którego przyczepiła kawałek szerokiej wstążki. Leżała spokojnie w trawie i zastanawiała się, jak załatwić sprawę bezpieczeństwa terenów; czujek w stadzie nie było, więc trzeba było opracować jakiś inny system ostrzegania przed niebezpieczeństwem, choć właściwie było ono wątpliwe. Zbliżała się zima, góry już teraz było trudno pokonać, a co dopiero, kiedy spadnie więcej śniegu. Istniało jednak wiele istot, które mogły nad górami zwyczajnie przelecieć. Inni potrafili się teleportować i mimo że była to rzadka umiejętność, nie można tego wykluczyć. Właśnie doszła do wniosku, że trzeba będzie zwołać całe stado i poruszyć tę kwestię z innymi, żeby dojść do najlepszego rozwiązania takiego problemu, kiedy Dapplepaw straciła cierpliwość i skoczyła w kierunku jej ogona. Zgięła tylną łapę i uderzyła córkę w głowę, powodując w ten sposób jej przepiękne spotkanie najbliższego stopnia z glebą. Spojrzała na nią przez chwilę. - Musisz być bardziej cierpliwa. Oceniać sytuację dokładniej. Zastanowić się kilka razy, zanim zaatakujesz, czy aby na pewno chcesz to zrobić w ten konkretny sposób. Czasem lepiej odpuścić. A czasem lepiej przyłożyć się bardziej. - Wyjaśniła spokojnie, przechylając lekko łeb. Nie chciała sprawiać Dappy bólu, ale dobrze wiedziała, że od tak małej dawki nic jej nie będzie. Ból zresztą bywał dobrym nauczycielem, jeśli nie przekraczał pewnych granic i jeśli nie był bólem psychicznym. - Poza tym, jeśli już skaczesz na kogoś, zwróć uwagę na podłoże. Na twardym można się łatwo poślizgnąć, a żwir, jak sama widziałaś, łatwo przesuwa się pod łapami. Musisz sama wypracować sposób, w jaki się rozpędzasz i skaczesz. - Westchnęła cicho, myśląc o tym, jak wiele jeszcze przed nimi nauki.

    /Shademith

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziała od zawsze, że to nie ona jest tym rodzicem, którego się najbardziej szanuje. To Baelfire był jedyną osobą, przed którą Dapplepaw naprawdę myślala, co robi. Co prawda Shademith mogła być dla niej bardziej czuła. Trudno jednak zająć się przede wszystkim rodziną, kiedy ma się na karku całe stado. Owszem, rodzina była ważna, ale Alpha uważała za rodzinę wszystkie wilki, które żyły na tych terenach. Dappy po prostu już nie pamiętała, że kiedy jej matka miała mniej obowiązków, nie tylko od dziadków otrzymywała uwagę, ale także od niej. Miała prawo zapomnieć, gdyż było to naprawdę dawno i szara samica nie miała jej tego za złe ani nie zamierzała nigdy jej o tym przypominać. Zresztą, w zachowaniu córki naprawdę nie widziała niczego, czemu powinna się mocno sprzeciwiać; wiadomo, jak to matka, czasem pomarudziła, że Dapplepaw nie ma w jaskini, choć jest już ciemno, innym razem musiała na nią fuknąć, by ta ugryzła się w język, zanim powie coś, czego będzie żałować. W jej wieku zachowywała się niemal identycznie, więc nie wyobrażała sobie, by miało być inaczej. Popatrzyła na nią, nadal spokojna. Gdyby denerwowała się po każdym nieprzyjemnym słowie, nie dałaby rady objąć stanowiska po matce, bo nie wszyscy byli po jej stronie. Wielu uważało, że szamanka jest zbyt pokręconą osobą, żeby być odpowiedzialną za taką grupę. To, że jej zachowanie wskazywało na to, że można powierzyć jej ważne zadania, nie liczyło się dla nich w ogóle. - Dobrze, że jesteś świadoma mojej racji. Kiedyś przejmiesz stado po nas i zobaczysz, że nie jest łatwo zająć się wszystkim. Zresztą, do tej pory nie miałaś żadnych obowiązków. Myśleliśmy z tatą o tym bardzo dużo. Doszliśmy do wniosku, że niewiele Ci już brakuje do dojrzałości. Potrafisz polować. Podstawowe umiejętności w walce też posiadasz. Znasz dobrze tereny stada, masz zdecydowanie więcej w głowie, niż miało to miejsce na przykład pół roku temu. - Westchnęła. - Niedużo dzieli Cię od rytuału. Do tej pory postaraj się doszlifować swoje umiejętności. Musisz też naczyć się panowania nad sobą. Duchy będą próbowały Cię zwieść, zawsze tak robią. Usłyszysz wiele rzeczy, które mogą Cię zdenerwować, inne mogą wystraszyć. Nie możesz przed duchami pokazać swojej słabości, jeśli nie chcesz zwariować. Rytuał bywa niebezpieczny. Nie chcę nawet myśleć o tym, co bym zrobiła, gdyby coś Ci się stało.. - Powiedziała, trącając czarnym nosem miejsce tuż za jej uchem. Przeciągnęła jęzorem po jej głowie. - Opanowanie przyda Ci się także po nim. Na każdym ze stanowisk musisz potrafić zachować spokój. Wojownicy muszą umieć zapanować nad bólem i ocenić sytuację, by wiedzieć, jak zaatakować. Szpiedzy i skrytobójcy nie mogą dać się zaskoczyć albo wystraszyć, bo inaczej ich misje nie miałyby sensu, nie powiodłyby się. Zwiadowca musi umieć działać w spokoju, by zapamiętać jak najwięcej. Magowie potrzebują opanowania, by nie pozwolić magii na szaleństwo. Medyk nie może się zdenerwować, bo mógłby nie poradzić sobie z udzielaniem pomocy. Raptowny łowca nie da rady niczego upolować, a szaman podda się duchom i oszaleje. - Tłumaczyła jej cierpliwie, tak, jak to tłumaczono jej i jak tłumaczono to także jej matce. - Chodź, przejdziemy się. Może coś upolujemy po drodze. Łowcy ostatnio słabo sobie radzą, dobrze byłoby sprawdzić, czy nic nie stało się ze zwierzyną. To trochę niepokojące, jak mało ostatnio udaje im się upolować. Obawiam się, że nie chodzi o ich umiejętności.. - Pokręciła lekko łbem, nieco zaniepokojona. To była kolejna sprawa, którą trzeba było sprawdzić i rozwiązać.

    /Shademith

    OdpowiedzUsuń
  4. Latanie to coś, co kochała niemal tak samo jak ciepło domowego ogniska. Obserwowała dolinę i góry, wypatrując nadchodzących niebezpieczeństw. Wiatr smagał jej opierzone teraz ciało, gładko wzbijała się jeszcze wyżej i wyżej, a nad nią rozciągał się bajeczny widok jeziora. Po około godzinie szybowania zrobiła się nieco głodna, ale szczerze mówiąc niezbyt miała ochotę polować. Jako sokół swoje potrzeby załatwiała w dużo prostszy sposób. Zwinnie sfrunęła na ziemię, wydając z siebie ciche skrzeknięcie i wystawiła pazury, by złapać małą szarą myszkę, która właśnie umknęła do swojej nory. Przekrzywiła głowę i z oślim uporem zaczęła dłubać przy dziurze, choć wiedziała, że jej wysiłek raczej pójdzie na marne. Gdyby nie cichuteńki trzask gałęzi pewnie nawet nie zorientowałaby się, że ktoś na nią skacze. Odruchowo zamachnęła się skrzydłami, odwracając się o sto osiemdziesiąt stopni i zahaczyła ostrym dziobem o nos młodej wilczycy. Natychmiast przybrała swoją prawdziwą postać i poruszyła jednym uchem, zdezorientowana.
    - Wybacz za to. Moją obroną jest atak. Mam nadzieję, że nie zrobiłam ci krzywdy? - odezwała się miękko i wbiła niebieskie spojrzenie w samicę. Miała najwyżej rok, półtora.
    - Myślę jednak, że sokół to nie najlepszy obiad nie sądzisz? - dodała przyjaźnie, a jej ślepia zabłyszczały rozbawione. Przypomniało jej się, jak sama była młoda, musiała się wtedy tyle nauczyć i niezmiernie ją to irytowało.

    /Skye

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaśmiałą się cicho, łagodnie. Tutaj Dapplepaw miała rację: myślenie o niej jako o dorosłej faktycznie było trudne. Pamiętała ją z dnia, w którym się urodziła: była maleńką, łaciatą kulką, tak podobną do Avirry, że bardziej przypominała jej córkę niż wnuczkę. Pamiętała jej pierwsze kroki, pierwsze słowa. Pamiętała dzień, w którym otworzyła swoje śliczne, niebieskie oczka, pokazując, że w jakiś sposób jednak jest podobna do Shademith. Tak bardzo ją to rozczuliło, że w ciągu kilku następnych dni trudno było zepsuć jej humor. Starała się dotrzymywać jej kroku i towarzyszyć w każdej chwili, co na początku nawet nie było takie trudne biorąc pod uwagę fakt, jak małe Dappy mogła pokonywać odległości oraz to, jak mało obowiązków mimo wszystko miała szamanka. Po śmierci Avirry zaczęło to być trudnym zadaniem, bo zbyt wiele musiała wtedy zrobić i zrozumieć. Choć nie miała dla małej czasu, przyzwyczaiła się jednak do tego, że ta jest.. No właśnie - mała. Wizja zbliżającego się rytuału wydawała się tak bardzo niedorzeczną, że trudno jej było w to uwierzyć. Spojrzała w tył, prosto na Dapplepaw, kiedy ta zerwała materiał z jej ogona. Właśnie w ten sposób utwierdzała ją w przekonaniu, że nadal bliżej jej do szczenięcia niż dorosłej samicy. - Dziękuję. Dzięki Tobie nie mam już chorągiewki na ogonie. - Rzuciła wesoło, przechodząc do wolnego truchtu. Musiały znaleźć się głębiej w lesie, żeby móc szukać zwierzyny. Shadi miała ogromną ochotę na młodego jelenia, ale była świadoma, że może być ciężko. Ostatnio brakowało nawet tych starszych zwierząt. Postanowiła, że zadowoli się czymkolwiek, co tylko uda się upolować, ważniejsze było zaspokojenie głodu niż potrzeb dyktowanych przez kubki smakowe. - Jesteś lepsza od ziół. Poprawiasz mi humor za każdym razem, kiedy widzę Cię wesołą i bawiącą się. - Przyznała niechętnie, śmiejąc się cicho. Dappy była dla niej jak promyk słońca: zasłonięta chmurami potrafiła nieźle zdenerwować, ale kiedy promieniała sprawiała, że wszyscy dookoła byli zadowoleni.

    /Shademith

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmarszczył nieznacznię kufę słuchając tłumaczenia Dapplepaw. - To, że nie jesteś szczenieciem nie jest równoznaczne z tym, że mama lub ja nie będziemy się martwić, kiedy nie pojawisz sie po zmierzchu w jaskini. - Jego niski głos był ledwo słyszalny, nie wysilał się żeby mówić głośno i nie unosił głosu mimo, że niezbyt podobało mu się zachowanie córki. Przysiadl na ziemi na tylnych łapach patrząc na nią uważnie, świdrował ją wzrokiem tak jakby chciał w niej wypalić dziurę samym spojrzeniem. Kłapnął zębami w jej stronę widząc jej uległą postawę.- Jesteś córka pary Alpha. Właściwie czy wypada ci takie włóczenie się po tulenach? Tutaj jest niebezpiecznie, szczególnie po zachodzie słońca. - Jego ton był lekko sarkastyczny. Czy nie był wzgledem niej zbyt nadopiekunczy? Sam nie umiał tego stwierdzić. Nie chciał żeby stało jej się coś złego, mimo wszystko chciał żeby jego córka była żywa i kiedyś sama została Alphą swojej watahy. Kiedy tak przez większość czasu milczał, nie wiadomo było czego się po nim spodziewać. Mógł rówie dobrze być w tej chwili na nią wściekły, tak samo jak mógł nie przejmować się tym że nie wróciła do domu wcześniej. - Lepiej miej nadzieje, że Matka jeszcze nie zauważyła, że cię nie ma. - Powiedział niespodziewanie patrząc jej w oczy. Nie uważał, że przestała go respektować, była jeszcze młoda, on będąc w jej wieku nie takie rzeczy robił. Wracanie po nocach było jego specjalnością, jego jenak nigdy nie miał kto tak pilnować jak jej lub martwić się o niego. Dapple miała szczęście, że miała obojga rodziców, którym na niej zależało i którzy troszczyli sie przede wszystkim o jej bezpieczeństwo.
    | Bael.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zmarszczył nieznacznię kufę słuchając tłumaczenia Dapplepaw. - To, że nie jesteś szczenieciem nie jest równoznaczne z tym, że mama lub ja nie będziemy się martwić, kiedy nie pojawisz sie po zmierzchu w jaskini. - Jego niski głos był ledwo słyszalny, nie wysilał się żeby mówić głośno i nie unosił głosu mimo, że niezbyt podobało mu się zachowanie córki. Przysiadl na ziemi na tylnych łapach patrząc na nią uważnie, świdrował ją wzrokiem tak jakby chciał w niej wypalić dziurę samym spojrzeniem. Kłapnął zębami w jej stronę widząc jej uległą postawę.- Jesteś córka pary Alpha. Właściwie czy wypada ci takie włóczenie się po tulenach? Tutaj jest niebezpiecznie, szczególnie po zachodzie słońca. - Jego ton był lekko sarkastyczny. Czy nie był wzgledem niej zbyt nadopiekunczy? Sam nie umiał tego stwierdzić. Nie chciał żeby stało jej się coś złego, mimo wszystko chciał żeby jego córka była żywa i kiedyś sama została Alphą swojej watahy. Kiedy tak przez większość czasu milczał, nie wiadomo było czego się po nim spodziewać. Mógł rówie dobrze być w tej chwili na nią wściekły, tak samo jak mógł nie przejmować się tym że nie wróciła do domu wcześniej. - Lepiej miej nadzieje, że Matka jeszcze nie zauważyła, że cię nie ma. - Powiedział niespodziewanie patrząc jej w oczy. Nie uważał, że przestała go respektować, była jeszcze młoda, on będąc w jej wieku nie takie rzeczy robił. Wracanie po nocach było jego specjalnością, jego jenak nigdy nie miał kto tak pilnować jak jej lub martwić się o niego. Dapple miała szczęście, że miała obojga rodziców, którym na niej zależało i którzy troszczyli sie przede wszystkim o jej bezpieczeństwo.
    | Bael.

    OdpowiedzUsuń